Ponoć z czasem przychodzi pytanie Na co mnie stać i co jeszcze się stanie? Jedni mi mówią że stać mnie na więcej Inni pytają gdzie ciągle pędzę? Czy człowiek by jadł, gdyby nie był głodny? I w czym by chodził w wieczór chłodny? Czy miałby chęć wstawać kolejnego ranka Gdyby nie to, że jest niespodzianka Gdzieś zapisana by się wydarzyć Więc człowiek idzie i chce jeszcze marzyć Cóż to go czeka o tam, za rogiem? Czy może właśnie spotkanie z Bogiem? A może nic się mu nie przydarzy? Bo ta niespodzianka się nie wydarzy Gdy będzie szedł już całkiem pewnie Nie widząc, że mija, i ludzi, i domy Prąc wciąż przed siebie w kierunku nieznanym Czy czujesz, że żyjesz gdy nic Cię nie boli? Czy nic nie żałujesz, że coś Ci umknęło? Gdy w tył nie patrzysz będąc wciąż w transie Jak łódź sunąca powoli po rzece Czemu pływanie pod prąd jest trudniejsze? Czemu chodzenie wśród gór bardziej męczy Od leżenia na łące i szukania tęczy W słoneczny dzień gdy deszcz nie pada Czy jest na to gdzieś jeszcze rada? Czasem dotyka mnie tylko pytanie Na co mnie stać i co jeszcze się stanie?